Pamiętacie już, że nie owijam w bawełnę. Jeśli coś mi się nie podoba mówię o tym prosto z mostu. Czasami miałam już z tego powodu kłopoty, ale nic na to nie poradzę 😉 Taka jestem i tak chcę prowadzić bloga. Nie znajdziecie tutaj laurek miejsc, które w rzeczywistości nie wyróżniają się niczym szczególnym. Możecie liczyć na stuprocentowo szczere recenzje. Dziś na celownik biorę portugalską Lizbonę, zaczynajmy!
Gdyby ktoś poprosił mnie o podsumowanie Lizbony w jednym zdaniu, to wykrzyknę: „wino, muzyka i śpiew”.
Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o licznych atrakcjach turystycznych miasta, jak Klasztor Hieronimitów, Torre de Belem czy górujący nad miastem zamek św. Jerzego.
Do tego należy dodać znane z pocztówek żółte, zabytkowe tramwaje, które dzielnie „wdrapują się” na pochyłe ulice Lizbony.
Jednakże to nie wszystko, portugalskie miasto to przede wszystkim rozbrzmiewająca mi w uszach po dziś dzień muzyka fado.
Wino, muzyka i śpiew – czyli słów kilka o wspaniałej Lizbonie
Smutne, przyprawiające o gęsią skórkę melodie swój początek mają w XIX wieku, czasami określane są portugalskim bluesem. Utwory fado w Lizbonie śpiewają zarówno mężczyźni, jaki i kobiety. Jednakże klasyczne fado z rejonu Coimbry jest wykonywane tylko przez mężczyzn i często opowiada historie miłosne. Żewnym, wyrażającym smutek i tęsknotę melodiom towarzyszą dźwięki dwóch gitar – portugalskiej 12-strunowej oraz gitary klasycznej. Historie, jakie opowiadają pieśniarze dotyczą najczęściej ciężkiego losu (los to dosłowne tłumaczenie słowa fado) i fatum, czyli przeznaczenia, jakie jest nieuniknione.
Wydaje mi się, że spodoba Ci się także tekst Andaluzja w 5 dni – przewodnik i atrakcje – czyli o tym, dlaczego spontaniczne wyjazdy są najlepsze
Odwiedzając Lizbonę zatem koniecznie udajcie się do knajpki, w której będziecie mogli posłuchać fado na żywo, a przy tym degustować się wspaniałym, lokalnym winem.
Kulinarną wisienką na torcie powinna być jeszcze czarna paella, która swój kolor zawdzięcza atramentowi z kałamarnicy.
Ulice Lizbony to także doskonałe miejsce na romantyczny spacer. Podziwiajcie budynki ozdobione niepowtarzalnymi azulejos, czyli biało-błękitnymi kafelkami, znanymi na całym świecie.
Wino, muzyka i śpiew – czyli słów kilka o wspaniałej Lizbonie
Spacer zwieńczyć powinien widok błękitnego oceanu, w którym chowa się zachodzące słońce. A jeśli nadal będziecie mieć za mało wrażeń, zajrzyjcie koniecznie na plac Largo Sao Domingos i spróbujcie słynnej wiśniowej nalewki Ginjinha.
– Lizbona
– Torre de Belem
– zamek św. Jerzego
– Ginjinha
– fado
Lizbona należy do tych miejsc, do których zawsze chętnie wracam. Przyznaję jej moje 5 stylowych gwiazdek. Jeśli nie możecie się doczekać własnej podróży w to miejsce, przenieście się tam przynajmniej wirtualnie razem z twórcą filmu o niej – Wimem Wendersem. „Lisbon story” w interesujący sposób przedstawia miasto takim, jakie jest – uwodzące i zniewalające zarazem.
Ściskam Was stylowo,
Ania
Jesteś już członkiem naszego Klubu?!