Bukareszt – Dacia, Palinka i mici, czyli weekend w Rumunii + pomysł na Sylwestra 2017/2018! - Stylowe Podróże | Luxury Travel Style Blog
Europa Miejsca

Bukareszt – Dacia, Palinka i mici, czyli weekend w Rumunii + pomysł na Sylwestra 2017/2018!

15 sierpnia 2017

Ciekawa jestem z czym kojarzy się Wam Rumunia? Domyślam się, że tak jak mi do niedawna, czyli głównie z hrabią Drakulą i Transylwanią, a w drugiej kolejności ze smutnym wizerunkiem postkomunistycznego państwa. To jednak spore uogólnienie. Czas najwyższy skończyć z krzywdzącym stereotypem Rumuna-Cygana-Złodzieja i zobaczyć, jak na naszych oczach in plus zmienia się kraj i jego mieszkańcy. Wizyta w Bukareszcie otwiera oczy, choć wiele miejsc w dalszym ciągu przypomina sceny z polskiego filmu „Miś” w reżyserii Stanisława Barei.

Bukareszt – Dacia, Palinka i mici, czyli weekend w Rumunii

Niestety obawiam się, że okrzyknięcie Bukaresztu Paryżem Europy jest dużym nadużyciem.

Miasto co prawda w kilku aspektach architektonicznych przypomina stolicę Francji, ale na tym podobieństwa się kończą. Rumuńskie Pola Elizejskie – Bulevardur Unirii, jakie można podziwiać z okien pałacu byłego dyktatora Nicolae Caucescu, są ciekawym widokiem dla oka, ale… Od razu widać, że znajdujące się tam 43 fontanny (symbolizują 43 województwa) wymagają renowacji i większej dbałości o ich bezpośrednie otoczenie.

Efekt mógłby być spektakularny, szczególnie wieczorem, gdy są one podświetlane, jednakże w finalnym rozrachunku wcale tak nie jest. Drugi akcent francuski, jaki znajdziemy w Bukareszcie to Łuk Triumfalny – Arcul de Triumf, do którego łatwo dojedziemy taksówką lub typowym dla stolic europejskich autobusem dla turystów typu Hop On-Hop Off (bilet dla osoby dorosłej to ok. 25 zł).

Oba warianty eksplorowania miasta są wyjątkowe tanie, jak na europejskie realia. Nie spodziewajmy się jednak wyjątkowych zabytków i niepowtarzalnych widoków. Bukareszt określiłabym raczej jako zwyczajnie przeciętny.

Bukareszt – Dacia, Palinka i mici, czyli weekend w Rumunii

Miasto jest mieszaniną komunistycznych budynków, zabytkowych kamienic oraz wciśniętych między bloki mieszkalne eleganckich willi. Wszystko to pomimo interesującej architektury niestety jest mocno zniszczone i wymaga pilnego odrestaurowania. Wyjątek stanowi jedynie urokliwe stare miasto, na które składa się jednak zaledwie kilka ulic.

Można je obejść wzdłuż i wszerz w naprawdę krótkim czasie.

Bukareszt jest dla mnie nieoczywistym – trochę dziwnym miejscem.

Z jednej strony ciekawym, ale z drugiej wyraźnie czegoś w nim brak. Może to efekt architektonicznego chaosu…. Na pocieszenie tym, którzy planują podróż do stolicy Rumunii dodam, iż tamtejsze Champs Elysee są jednak niezłym miejscem do zrobienia zakupów. Jeśli planujemy ślub lub inną uroczystość wymagającą sukni balowej, na pewno znajdziemy coś odpowiedniego. Salony, jakie znajdują się przy Bulevardur Unirii, swoją ofertą w niczym nie odbiegają od najlepszych paryskich domów mody.

Bukareszt – Dacia, Palinka i mici, czyli weekend w Rumunii

Drugi wyjazdowy aspekt, jaki zawsze poddaję ocenie to lokalne potrawy. Rumuńska kuchnia nie znajdzie się jednak wśród moich ulubionych. Jest tłusta i przez to ciężka, idealna chyba jedynie dla mężczyzn pracujących fizycznie 😉 Najsłynniejsza, narodowa potrawa to mici, czyli grillowane klopsiki z mięsa mielonego oraz mix również smażonego i pieczonego mięsa, podawany z polentą zwaną mamałygą i duszoną kapustą.

Niemniej jednak będąc w Bukareszcie, warto odwiedzić klimatyczną restaurację Caru’ cu Bere, gdzie przy dźwiękach rumuńskiej muzyki na żywo po „lekkim” posiłku żołądek może uratować jedynie lokalna wódka, czyli Palinka.

Na szczęście Bukareszt to miejsce, w którym nie brakuje restauracji typowych dla całej Europy. Stare miasto usiane jest nimi, dlatego nikt z pewnością nie będzie tutaj głodny, jeśli mici nie przypadnie mu do gustu 😉

Myślę, że może zainteresować Cię także tekst Belgrad – co warto zobaczyć w największym mieście Serbii?

Wyraźnie widać, że Bukareszt to w chwili obecnej miejsce, które mocno stawia na tzw. turystykę weekendową. Wieczorem na ulice wylegają tłumy turystów żądne rozrywki w każdej postaci, łącznie z paleniem shishy i strip-teasem. Znajdziecie tu zarówno luksusowe restauracje, eleganckie kluby, jak i irlandzkie puby.

Niewątpliwe warto wybrać się do oryginalnego lokalu nocnego Nomad, słynącego z mieszczącego się na dachu kamienicy Skybaru. Świetna muzyka, niezły DJ oraz drinki powinny przypaść do gustu każdemu. Może się jednak zdarzyć, że bez wcześniejszej rezerwacji nie uda Wam się wejść do Nomad Skybar, gdyż cieszy się on dużą popularnością.

Bukareszt – Dacia, Palinka i mici, czyli weekend w Rumunii

Obowiązkowym punktem wyjazdu do Bukaresztu powinna być przede wszystkim wizyta w Casa Poporului, czyli niedoszłej siedzibie dyktatora Nicolae Ceausescu, rządzącego krajem do 1989 roku. Nie doczekał on końca budowy swojego dzieła, gdyż wraz z żoną został rozstrzelany 25 grudnia 1989 r. Projektując budynek pałacu dyktator wzorował się na koreańskim Pyongyangu i w osiągnięciu zamierzonegocelu nie cofnął się przed niczym.

Aby wybudować pałac wysiedlił 400 000 mieszkańców miasta i zrównał z ziemią wszystkie okoliczne, oczywiście zabytkowe budynki. W ich miejscu postawił potężny obiekt, z którego kompleksowo miał zarządzać całym krajem. Dykator za punkt honoru przyjął sobie wybudowanie pałacu – tylko i wyłącznie – z rumuńskich materiałów.

Do tego stopnia przestrzegano tej zasady, iż specjalnie z Chin sprowadzono jedwabniki, które wyprodukowały jedwab wykorzystany między innymi do produkcji pałacowych zasłon. Budynek, będący obecnie siedzibą rumuńskiego parlamentu, w całości wykonany jest z marmuru, bogato zdobiony, z wieloma olbrzymimi, przesuwnymi drzwiami z drzewa dębowego i kryształu.

Sale oświetlają finezyjne, ważące po kilka ton żyrandole jak na prawdziwy pałac przystało 🙂 Ceausescu, obsesyjnie obawiając się o swoje życie, zaplanował w nim również liczne tajne przejścia oraz sieć podziemnych korytarzy, a także polecił wybudowanie w pałacu schronu przeciwatomowego.

Bukareszt – Dacia, Palinka i mici, czyli weekend w Rumunii

W chwili obecnej Casa Poporului jest drugim największym budynkiem na świecie – zaraz po Pentagonie.

Budynek naprawdę robi niesamowite wrażenie – wszędzie widać przepych i rozmach, a także fantazję architektów, którzy nie musieli przejmować się jakimikolwiek ograniczeniami finansowymi. Moje serce skradł niedoszły gabinet żony dyktatora Elleny Caucescu, która zapragnęła, aby wykonano go z różowego marmuru i dodatków w tym samym kolorze. Potężne i cukierkowo różowe pomieszczenie w efekcie nie jest jednak przaśne, ale majestatyczne i stylowe. Naprawdę warto je zobaczyć osobiście i koniecznie zadbać o wcześniejszą rezerwację biletów wstępu.

Do pałacu wolno bowiem wchodzić jedynie w zorganizowanych grupach z przewodnikiem, po szczegółowej kontroli osobistej i pozostawieniu dokumentu tożsamości w depozycie. Casa Poporului spełnia obecnie rozmaite funkcje, m.in. skutecznie udawało Watykan w filmie Costy Gavrasa „Amen”. Kręcono w nim również odcinek słynnego programu Top Gear wykorzystując powierzchnię jego podziemnych parkingów.

Jak nie trudno się domyślić pałac jest bardzo rozległy – liczy 8 pięter pod ziemią i 12 powyżej niej i jest praktycznie małym miastem na wzgórzu. Coraz częściej wykorzystywany jest także w celach komercyjnych. Można wynajmować w nim sale na różne okazje lub wybrać się na ekskluzywny bal sylwestrowy. Zapewniono mnie, że każdy kto kupi bilet może świętować tam Nowy Rok, więc może warto go rozważyć… 😉

Bukareszt – Dacia, Palinka i mici, czyli weekend w Rumunii

Podsumowując weekendowy pobyt w Bukareszcie, tak jak już wspominałam wcześniej, nie potrafię jednoznacznie ocenić stolicy Rumunii. Z pewnością z jednej strony warto zobaczyć miasto i słynny Pałac Parlamentu, ale poza tym nie można liczyć na inne, wyjątkowe atrakcje. Bardzo mizernie prezentuje się również lotnisko, nie posiadające saloników, do których zdążyłam się już przyzwyczaić. VIP Lounge dostępne są tylko dla posiadaczy kart kredytowych rumuńskich banków – zupełnie inaczej niż w innych częściach świata.

W dodatku na lotnisko warto przyjechać z dużym zapasem czasu, gdyż kolejki do kontroli bezpieczeństwa i odprawy granicznej ciągną się w nieskończoność, a tzw. fast track nie funkcjonuje. Cała procedura związana z wylotem zajęła nam około godziny! Z tego powodu mam nieodparte wrażenie, że Bukareszt ma dwie twarze – jedna z nich jest nowoczesna i proeuropejska, ale druga nadal przypomina o czasach komuny, z której Rumunia mozolnie się podnosi.

P.S. Jeśli wybieracie się do Bukaresztu – niekoniecznie witać Nowy Rok 🙂 – i potrzebujecie konkretnych informacji „logistycznych” w stylu – hotel, taksówka, bilety wstępu itd., piszcie do mnie ania@stylowepodroze.pl. Zawsze chętnie podpowiem co i jak, bo wierzę, że „lepiej zobaczyć coś raz, niż słyszeć o tym tysiąc razy” 🙂

– Pałac Parlamentu
– rumuńska kuchnia
– Nomad Skybar
– stare miasto

Ściskam Was stylowo,

Ania


ZapiszZapisz

ZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

0 0 votes
Ocena artykułu
Subskrybuj!
Powiadom o
guest
0 komentarze
Inline Feedbacks
View all comments
0
Chcesz skomentować?x