Zanzibar – czyli rajskie wakacje w Tanzanii
Chyba każdy z nas przynajmniej jeden raz w życiu marzył o błogim lenistwie wśród palm, z widokiem na błękitny, delikatnie szumiący ocean. Jest takie miejsce na ziemi, gdzie marzenia się urzeczywistniają. To Zanizbar (inaczej zwany Unguja) na Oceanie Indyjskim, będący jedną z trzech największych wysp obok Pemby i Tumbatu, wchodzących w skład archipelagu liczącego ponad 50 wysp i wysepek. Moja podróż, jak już się pewnie domyślacie, kolejny raz zaplanowała się sama.
Zimą pojawiły się bilety lotnicze w okazyjnej cenie, więc po prostu żal było nie skorzystać z okazji wyprawy do Afryki. Ekscytacja związana ze zbliżającym wyjazdem narastała z dnia na dzień. W pewnym momencie miałam nawet obawy, że zbyt wiele oczekuję od Zanzibaru i mogę się rozczarować. Jednak nic bardziej mylnego. Rajska wyspa spełniła moje marzenie o interesujących, trochę leniwych, plażowych wakacjach, niczym z dawnej reklamy batonika Bounty.
Zanzibar – czyli rajskie wakacje w Tanzanii
Co?
Zacznę jednak od kwestii organizacyjnych, które zawsze ciekawią Was najbardziej. Planując wyjazd na Zanzibar zupełnie nie trzeba przejmować się pogodą. Cały rok sprzyja ona turystom – może jedynie z wyjątkiem marca i listopada, kiedy opady mogą być bardziej intensywne. Zimą na Zanzibarze jest wyraźnie goręcej niż w lecie. Temperatura wynosi wtedy ok. 37 stopni Celsjusza, ale ewidentną zaletą jest brak komarów.
Tymczasem w lecie jest chłodniej o ok. 10 stopni, lecz repelenty na owady muszą koniecznie znaleźć się w naszym bagażu. Więcej o tropikalnej apteczce piszę tutaj. Warto przygotować się do wyjazdu od strony medycznej, gdyż zapewniam Was, że nie chcielibyście trafić do lokalnego szpitala. Ale o tym już za moment 🙂
Gdzie?
Wybierając hotel trzeba wziąć pod uwagę zróżnicowanie tanzańskiego Zanzibaru.
Część północna wyspy obfituje w świetnie hotele o wysokim standardzie, oczywiście położone tuż przy cudownej, piaszczystej plaży. Im dalej jednak na południe, tym mniejszy jest wybór luksusowych miejsc.
Niższy standard zakwaterowania wynika prawdopodobnie z prozaicznego powodu. Ta część wyspy dopiero się rozwija i zaczyna inwestować w turystykę. Zaletą południowej części Zanzibaru są jednak wyraźnie niższe ceny na królujących tu straganach, w malutkich, wiejskich sklepach oraz lokalnych knajpkach – celowo nie nazywam ich restauracjami 😉 Na całej wyspie jest ich jednak naprawdę niewiele, więc trzeba brać to pod uwagę planując wyjazd. Przy naszym hotelu nie było ani jednej!
Zanzibar – czyli rajskie wakacje w Tanzanii
W związku z powyższym zdecydowałam się na słynną opcję All Inclusive, głównie ze względu na moją córką, która bez niej zapewne głodowałaby dwa tygodnie.
Miałam okazję odwiedzić dwa hotele w ramach sieci Diamond Resorts. Pierwszy z nich to luksusowy, ogromny pod względem zajmowanej powierzchni hotel Diamonds La Gemma dell’Est, w którym europejska nowoczesność żyje w symbiozie z unikalną afrykańską przyrodą. Po rozległym terenie hotelu goście mogą poruszać się meleksem, pokoje hotelowe wtopione są w krajobraz, a widoki – według mnie przypominające Bora Bora – dostarczają prawdziwie niezapomnianych wrażeń. Mówiąc krótko La Gemma oferuje ciszę, spokój, luksus i wspaniały relaks w spa – czego zatem można chcieć więcej…
Zanzibar – czyli rajskie wakacje w Tanzanii
Drugi wakacyjny biegun stanowił hotel Diamonds Mapenzi Beach, także z wchodzący w skład sieci Diamonds Resort. Był on równie rozległy jak wspomniana La Gemma, jednakże różniący się od niej swoim charakterem. Jest on idealnym miejscem dla rodzin z dziećmi oraz osób ceniących sobie aktywny wypoczynek. Warto zwrócić uwagę, że dzięki niebagatelnej architekturze obiektu, każdy znajdzie w nim swoje ulubione miejsce. Główna część hotelu zbudowana jest kaskadowo, dzięki czemu oferowane aktywności, jak strefy relaksu, kawiarnia, restauracja, basen, siłownia, spa, bilard, ping-pong, szachy i inne udogodnienia wzajemnie ze sobą nie kolidują.
Przeczytaj koniecznie #TOP10 Najpiękniejsze hotelowe łazienki świata
– ranking bardzo subiektywny
Goście hotelowi mieszkają natomiast w niewielkich domkach utrzymanych w afrykańskim stylu, położonych w ogrodzie lub bezpośrednio na plaży. Na uwagę zasługują trzy restauracje Diamond Beach Mapenzi. Doskonała hotelowa kuchnia, obfitująca w moje ulubione owoce morza, była ukoronowaniem każdego wakacyjnego dnia, pełnego wyzwań sportowych lub relaksu z książką w ręku w cieniu palmy kokosowej.
Zanzibar – czyli rajskie wakacje w Tanzanii
Jak?
Jeśli jednak od wakacji oczekujecie czegoś więcej niż jedynie relaksu na plaży polecam odwiedzenie stolicy wyspy Stone Town, które na mapie historii zapisało się głównie jako niechlubne centrum handlu niewolnikami między Afryką oraz Azją. To również miejsce urodzenia wokalisty zespołu Queen – Freddiego Mercury. Stone Town nie bez powodu zostało wpisane na Listę światowego dziedzictwa UNESCO. Kręte, wąskie uliczki miasta, z wyraźnymi wpływami hinduskiej i arabskiej architektury wywierają w dalszym ciągu spore wrażenie.
Oczywiście trzeba być przygotowanym na trochę brudu i intensywnych zapachów, nie zawsze tych przyjemnych, ale chyba dzięki temu atmosfera miasta jest tak niepowtarzalna. Tu też warto udać się na zakupy i przywieźć do domu przyprawy, z jakich słynie wyspa, czyli goździki (80% światowej produkcji pochodzi właśnie z Zanzibaru), cynamon, kolendrę, kurkumę, wanilię, chili i wiele innych. Pachną bajecznie, a smakują jeszcze lepiej.
Polecam Wam również wejście na taras widokowy na dachu hotelu utrzymanego w indyjskim stylu, czyli eleganckiego Hotelu Maru Maru w centrum Stone Town, z którego roztacza się panorama na miasto. W tym miejscu zatrzymał się kiedyś z wizytą m.in. Bill Clinton z rodziną oraz wiele gwiazd srebrnego ekranu. Będąc w Stone Town warto również wybrać się łodzią na pobliską wyspę Prison Island, z której przywożono do miasta materiał do jego budowy i gdzie przybijały statki z niewolnikami. Jednak dziś główną atrakcję stanowią olbrzymie żółwie pochodzące z Seszeli, które można karmić i głaskać. Moja córka oszalała na ich punkcie.
Teraz czas na odrobinę refleksji, gdyż wyprawa na Zanzibar okazała się być sporym zaskoczeniem. Zweryfikowała moje wcześniejsze przekonania, budowane niestety głównie na podstawie relacji przekazywanych w mediach.
Afryka od dawien dawna kojarzyła mi się przede wszystkim z piękną, dziewiczą przyrodą oraz skrajną biedą jej mieszkańców.
Każdy z nas słyszał przecież o „zbiórce pieniędzy dla afrykańskich dzieci” przez liczne organizacje charytatywne. I faktycznie, na każdym kroku znajdziemy tu biegające na boso maluchy, których najbliższe otoczenie życia nie mieści się w żadnych standardach europejskich. Zaniedbane choć murowane domy bez prądu i wody to nadal częsty widok.
Zanzibar – czyli rajskie wakacje w Tanzanii
Mieszkańcy Zanzibaru wydają się być jednak szczęśliwi. Są uśmiechnięci oraz życzliwi i chyba po prostu nie potrzebują żadnych zmian. Władają językiem angielskim i często znają wiele polskich słów 🙂 Określenie „pole, pole”, które używane jest przez nich bardzo często oznacza „spokojnie, powoli, bez stresu” i stanowi swoiste motto ich stylu życia. Miałam możliwość odwiedzić lokalną szkołę i szpital. Obiekty te, jako budynki, pozostawiają oczywiście wiele do życzenia. Stare ławki w szkole, prowizoryczna tablica, czy mizerne warunki sanitarne z pewnością wymagają dużych nakładów finansowych.
Zanzibar – czyli rajskie wakacje w Tanzanii
Podobnie było w szpitalu. Sprzęt, jakim dysponowano był bardzo wysłużony, a sale zabiegowe przywodziły na myśl sceny z horrorów. Lekarstwa przechowywano natomiast w turystycznych lodówkach. Jednakże mimo wszystko widać, że na Zanzibarze dzieje się dużo dobrego. Uczniowie mają zapewnione materiały biurowe, które dostają od państwa zupełnie za darmo, tak jak podręczniki i mundurki szkolne. W szkole, w której miałam okazję być, znalazła się także sala komputerowa z kilkoma laptopami oraz biblioteka i laboratorium chemiczne.
Nauczyciel powiedział mi wprost, że interesują ich przede wszystkim środki pieniężne. Mam jednak spore wątpliwości, jak są wydatkowane i ile faktycznie trafi na cele szkolne… Jako ciekawostkę dodam, iż średnia miesięczna pensja mieszkańca Zanzibaru to ok. 600$. Dużo więcej jest w stanie zarobić masaj, handlujący na plaży typowymi pamiątkami, który znane wszystkim magnesy sprzedaje po 5$. Jak słusznie zauważył mój znajomy, to drożej niż na londyńskiej Oxford Street 🙂 Elementem tradycyjnego stroju masaja są zrobione z opony samochodowej sandały, ale w jego kieszeni znajdziemy jednak całkiem nowego Iphone’a. I właśnie takie sprzeczności na Zanzibarze są na porządku dziennym.
Na zakończenie muszę rozczarować tych z Was, którzy lubią snorkling. Rafa w bliskim położeniu wyspy jest raczej uboga, więc żeby zobaczyć coś ciekawego pod wodą należy wypływać w głąb morza i nurkować z butlą. Morze natomiast w zależności od pływów jest lub znika na kilka godzin. Ma to jednak swój urok.
Sądzę, że może Cię także zainteresować tekst Projekt NURKOWANIE
– czyli o tym, jak zacząć podwodną przygodę
Spacer po piasku, który za chwilę będzie pod wodą odsłania wspaniałe muszle, w których często możemy znaleźć kraba lub ślimaka, a nawet rybę skrzydlicę, która przegapiła odpływ. Zanzibar to jednak przede wszystkim raj dla fanów kitesurfingu. Okolice Paje przypominają wyglądem Tariffę w Hiszpanii i są prawdziwą mekką surferów. W tym rejonie wyspy można liczyć także na więcej knajpek i sklepów, w których bywają turyści.
Zanzibar – czyli rajskie wakacje w Tanzanii
Podsumowując moje wrażenia, jestem z pewnością zadowolona z wizyty na Zanzibarze, na którym każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Poniżej jak zawsze przyznaję swoje stylowe gwiazdki głównym atrakcjom wyspy.
– plaża
– kuchnia
– Stone Town
– taras widokowy w hotelu Maru Maru w Stone Town
– Prison Island
– plantacja przypraw
– The Rock Restaurant
– rezerwat małp
Zanzibar to jedno z tych miejsc, do którego chętnie wybiorę się ponownie. Od teraz kojarzyć mi się będzie z piękną plażą, zapachem goździków i cynamonu oraz mlekiem kokosowym wypijanym przez słomkę wprost ze świeżo zerwanego orzecha. Obejrzyjcie koniecznie film o kokosach na naszym FaceBooku. Nie pozostaje mi chyba nic więcej dodania, więc żegnam Was afrykańskim Hakuna Matata, czyli „wszystko jest ok”.
Ściskam Was stylowo,
Ania
P.S. Celowo nie piszę o cenach, niezbędnych ubezpieczeniach i innych praktycznych wskazówkach w podróży, jak choćby wypożyczenie auta i samodzielne zwiedzanie wyspy. Są to kwestie mocno indywidualne, uzależnione od upodobań i oczekiwań podróżujących. Wysyłajcie więc pytania na ania@stylowepodroze.pl, a zapewniam, że wszystkie odpowiedzi potraktuję jak osobny, szczególny przypadek.
Uwielbiam zanzi. Cudowne miejsce. Lecę znowu w listopadzie.
60$ to niezła pensja miesięczna na Zanzi, na pewno nie 600$ – tyle większość nie zarabia nawet przez rok
niestety pojawiła się też brutalna przestępczość – dwa poważne zdarzenia w lutym 2018 – nocne napady rabunkowe na pokoje hotelowe, wyważanie drzwi, maczety itd
Tak, słyszałam o napadach na turystów jednak to może zdarzyć się wszędzie – nawet w domu 😉
Jambo!;) Bardzo przydatny artykuł, dziękuję. Za miesiąc wybieram się w podróż życia.:) To mój pierwszy wyjazd w tamte strony, więc jestem na etapie szukania wskazówek i inspiracji. Przyjeżdżam na 14 dni, zatrzymuję się w Makunduchi (Clove Island – cloveisland.com) i choć miejsce już samo w sobie jest naprawdę świetne, nie należę do turystów leżących, więc zamierzam korzystać z różnych atrakcji i jeździć po wyspie. Już nie mogę się doczekać!:)
Czekam zatem na relację z podróży – udanego wyjazdu i niezapomnianych wrażeń!