Pamiętacie już pewnie, że większość moich podróży organizowana jest bardzo spontanicznie. Tak też było z wyjazdem do Nowego Jorku. W wiosenny piątkowy wieczór pojawiła się informacja o promocyjnej cenie lotów w United Airlines i po prostu żal było nie skorzystać 😉 Największe i najruchliwsze miasto Stanów Zjednoczonych, będące symbolem ambicji, sukcesu i bogactwa w końcu znalazło się na liście miejsc, jakie odwiedzę. Wspaniałe uczucie. Nie pozostało mi zatem nic innego, jak szybko wybrać hotel i przystąpić do pisania scenariusza nowojorskiej podróży.
3 dni w Nowym Jorku
Trzy dni w Nowym Jorku to dla jednych zbyt krótko, a dla innych zbyt długo. Takie właśnie jest to miasto. Cytując klasyka „albo ktoś je pokocha, albo znienawidzi”. Ja stanowczo należę do pierwszej grupy i z radością wrócę do Nowego Jorku tak szybko, jak tylko nadarzy się okazja. Moja siostra natomiast nie widzi w tym mieście nic szczególnego. Jesteśmy rodzeństwem, a wrażenia z tych samych miejsc mamy za każdym razem zupełnie odmienne. Ale to chyba częste zjawisko w przyrodzie… jak myślicie?Co w światowej stolicy mody, kultury, sztuki i biznesu urzekło mnie najbardziej? To pytanie, na które odpowiadam bez zastanowienia.
Fantastyczna atmosfera, czyli uśmiechnięci Amerykanie i ich small talk. Tego, będąc Polką, szczerze im zazdroszczę. Optymizm siłą rzeczy udziela się każdemu, kto przebywa w ich towarzystwie. Dzięki pogawędkom, jakich nie sposób uniknąć w windzie, sklepie, restauracji, kinie, kolejce w metrze, o hotelu już nie wspomnę. Mała rzecz, a sprawia, że żyje się znacznie przyjemniej.
3 dni w Nowym Jorku
Kilka lat temu spędziłam ponad dwa tygodnie na Florydzie i kiedy wróciłam do pogrążonej w zimie Polski, wyjątkowo intensywnie odczułam brak obecności amerykańskiego dobrego nastroju.
Szczególnie mocno dały mi się we znaki burkliwie odpowiadające panie w sklepach, nadąsani urzędnicy oraz szara, smutnie ubrana ulica. Do powakacyjnej – typowej dla mnie! – depresji dołączyła tym razem depresja egzystencjalna. Tak na marginesie, sposobom walki z pourlopowym dołkiem, czyli PHT poświęciłam osobny TEKST – ZERKNIJCIE TUTAJ.
Wracając do tytułowego planu na Nowy Jork w 3 dni, poniżej znajdziecie scenariusz, jaki udało nam się zrealizować. Niestety odwiedzone atrakcje ograniczyć musieliśmy do obszaru Manhattanu, ale i tak było warto.
3 dni w Nowym Jorku
Dzień 1
Dużo, dużo chodzenia
Zatrzymaliśmy się w hotelu tuż za rogiem Times Square. Lokalizacja idealna, ale stanowczo zbyt droga w porównaniu ze standardem, jaki oferowała, jeśli chcecie poznać nazwę hotelu, napiszcie do mnie ania@stylowepodroze.pl.
Jej niekwestionowaną zaletą była jednak możliwość zrobienia zdjęcia, które dziś należy do jednych z moich ulubionych. Moja malutka córka w oknie na Manhattanie. Za każdym razem uśmiecham się, gdy na nie patrzę 🙂
Jednakże odwiedzając Nowy Jork następnym razem, z pewnością zatrzymamy się na Brooklynie, którego zła sława jest już tylko wspomnieniem. Obecnie słynie on z wielu knajpek, barów i butików. Szczególnie polecam odwiedzić Williamsburg, zwany potocznie hipster ville, gdyż stanowi największą lokalną mekkę hipsterów. Jak to mówią: „tego w Polsce nie ma…”
W ciągu pierwszego dnia udało nam się spacerem przejść cały Manhattan, od Times Square po zatokę Hudson. Po drodze uwieczniliśmy na zdjęciach charakterystyczny budynek-żelazko, czyli Flatiron Building oraz Washington Square. Stylowe gwiazdki przyznam wszystkim odwiedzonym miejscom na końcu wpisu, więc nie będę teraz zanudzać Was długawymi opisami.
3 dni w Nowym Jorku
Z racji obowiązków zawodowych nie mogło nas również zabraknąć na Wall Street. Słynny byk stanowi wdzięczne tło dla zdjęć, a od niedawna dołączyła do niego nieustraszona dziewczynka. Choćby dla niej, chętnie raz jeszcze odwiedzę NY.
Przejmujące wrażenie, pomimo upływu tak wielu lat, wywiera widok ground zero. Dopiero będąc na miejscu, byłam w stanie wyobrazić sobie to, co wydarzyło się tu 11 września 2001. Ulice są stosunkowo wąskie, a budynki bardzo wysokie.
Ofiary ataków tak naprawdę znalazły się w miejskiej pułapce, bez możliwości ucieczki i złapania tchu. Przerażające, abstrakcyjne uczucie… Amerykanie jednak zdołali bardzo szybko podnieść się po tragedii WTC i traumę przekuli w coś pozytywnego. Naprawdę podziwiam ich za to i szanuję.
Kolejnym punktem eksplorowania miasta była Ellis Island, do której przed laty przypływali emigranci. Z braku czasu niestety musieliśmy ją sobie „podarować”, ale za to wypłynęliśmy zobaczyć z poziomu wody Statuę Wolności. I tu znowu powtórka spostrzeżeń, gdyż nie sama statua, ale amerykański przewodnik sprawił, że było warto wypłynąć w krótki rejs. Jego poczucie humoru – typowe dla Nowojorczyków – oraz ciekawe anegdoty, jakie opowiadał zagwarantowały nam bardzo udane popołudnie. Dodatkowym argumentem przemawiającym za wspomnianą formą zwiedzania, czyli rejsem, był roztaczający się z pokładu statku widok na Brooklyn Bridge.
Panorama miasta jest spektakularna, więc każdy będzie miał co wspominać. Posiadaczom odrobinę zasobniejszego portfela polecam jednak przelot helikopterem nad dolnym Manhattanem. Ja zrobię to z pewnością będąc w Nowym Jorku ponownie.
3 dni w Nowym Jorku
Dzień 2
Czas na zasłużony relaks
Miniony dzień był intensywny, dlatego kolejny poświęciliśmy na odpoczynek w chyba najsłynniejszym i jedynym z największych parków na świecie (powierzchnia 341 ha, w tym 121 ha trawy – do koszenia! ). Central Park wiosną jest urzekający, choć oglądając go tyle razy w filmach, oczekiwałam po nim odrobinę więcej. Niemniej jednak, trzeba go zobaczyć, by móc powiedzieć „byłem tam”. John Lennon i piosenka „Strawberry fields forever” nabrała od tej pory dla mnie innego, drugiego wymiaru.
Jako ciekawostkę dodam, że twórcy Central Parku – Frederick Law Olmsted i Calvert Vaux – projektując go wzorowali się na obrazie Nowego Jorku.
Południowa część jest formalna i ma przypominać serce Nowego Jorku, a północna – rustykalna, mająca kojarzyć się z dzielnicami podmiejskimi, tworząc miejsce przyjazne nie tylko dla ludzi, ale także dla ptaków i zwierząt.
3 dni w Nowym Jorku
Resztę dnia włóczyliśmy się prostopadłymi ulicami – swoją drogą to świetny pomysł, aby po prostu ponumerować ulice i nadać im nazwy kierunków świata. Nie znajdziecie tutaj ani jednej ulicy głównej, bocznej, kościelnej czy szkolnej 😉 Będąc fanką serialu „Seks w wielkim mieście” mogę śmiało powiedzieć, że w Upper East Side i Upper West Side chodziłam po śladach Carrie Bradshow. Odwiedziłam luksusową piątą i siódmą aleję – tam spotkałam Woody Allena spacerującego ze swoją „żono-córką” 😉
Nie mogło nas również zabraknąć na Empire State Building, choć długa kolejka przed wejściem do budynku prawie nas do tego zniechęciła. Udaliśmy się również do Rockefeller Centre, który dumnie prezentuje się w telewizji, a w rzeczywistości jest zupełnie zwyczajny. A może to przez to, że nie było na nim świątecznej choinki…
Na koniec dnia postanowiliśmy skorzystać z niepowtarzalnej okazji, aby wysłać kartki z pozdrowieniami dla rodziny i do nas samych – wprost z siedziby ONZ. Będąc w pobliżu, udajcie się tam, gdyż warto zobaczyć słynne miejsce spotkań głów państwa całego świata, w którym ważą się losy świata.
3 dni w Nowym Jorku
Dzień 3
Odrobina kultury i sztuki
Ostatniego dnia pobytu ponownie wybraliśmy się na długi spacer, jednak trochę inną trasą. Odwiedziliśmy słynny dworzec centralny, który w telewizji wygląda tak dumnie, a w rzeczywistości według mnie zupełnie przeciętnie. No cóż, to chyba jest właśnie magia srebrnego ekranu.
Natomiast bardzo pozytywne wrażenie zrobiło na mnie muzeum Guggenheima, w którym eksponaty można podziwiać spacerując wewnątrz budynku spiralnymi korytarzami.
Gmach z rozmachem zaprojektował, jako ostatnie swoje dzieło, Frank Lloyd Wright, który wyjątkową architekturą budynku dodatkowo podkreślił zgromadzone w nim słynne dzieła sztuki współczesnej.Na deser chcieliśmy zwiedzić jeszcze The Metropolitan Museum of Art, ale właśnie rozpoczęły się w nim przygotowania do dorocznej, znanej na całym świecie gali MET i wstęp niestety był niemożliwy. Poza lotem helikopterem nad Manhattanem mam zatem kolejny powód by tu szybko wrócić.
3 dni w Nowym Jorku
Podsumowując moje 3 dni w Nowym Jorku tradycyjnie przyznaję odwiedzonym miejscom stylowe gwiazdki. Żałuję, że w zestawieniu poza Muzeum Guggenheima nie ma innej „kulturalnej” pozycji. Niestety na to ewidentnie zabrakło nam czasu. Tym razem jedynie „pomacaliśmy i powąchaliśmy” miasto, ale pozwoliło nam to poczuć jego niepowtarzalną atmosferę, o której śpiewa Alicia Keys.
Przepraszam, za tyle języka angielskiego w tym wpisie, ale po prostu muszę przytoczyć słowa wspomnianej piosenki:
„New York, concrete jungle where dreams are made of.
There’s nothing you can’t do. Now you’re in New York.
These streets will make you feel brand new.”
I tak właśnie czułam się po powrocie z Nowego Jorku – zupełnie odmieniona i odnowiona, czego również Wam życzę z całego serca.
Poniżej moje stylowe gwiazdki:
– uśmiechnięci i otwarci Nowojorczycy
– Times Square
– Ground Zero
– Manhattan
– Muzeum Guggenheima
– Central Park
– Statua Wolności
– Wall Street
– amerykańska kuchnia
P.S. Jedynym słabym punktem naszej podróży była amerykańska kuchnia. Nowojorskie restauracje i kawiarnie, do których trafiliśmy serwowały głównie dania typu fast-food zawierające w sobie chyba całą tablicę Mendelejewa. Musicie zatem przyjąć, że zdrowo będziecie odżywiać się dopiero po powrocie do domu.