Wróciłam z Szanghaju zupełnie niedawno, ale upłynęła już wystarczająco długa chwila, aby okrzepnąć i podzielić się z Wami własnymi spostrzeżeniami. W tym roku postanowiliśmy, że spędzimy tam Wielkanoc, po cichu licząc na pisanki w menu podniebnego cateringu. Tym razem jednak nic z tego. Nasz przewoźnik postanowił nie kultywować świątecznej tradycji. A szkoda, gdyż znajomy opowiedział mi kiedyś, ile zamieszania wśród Azjatów wprowadziło czekoladowe jajko i wielkanocny zając podany na…