Od jakiegoś czasu wiele osób ogarnęła prawdziwa mania gotowania. Marzymy o udziale w programach w stylu „Master Chef”, namiętnie oglądamy „Kuchenne Rewolucje” Magdy Gessler, bierzemy udział w warsztatach kulinarnych lub przynajmniej podziwiamy popisy Jamie’ego Olivera na ekranie naszego telewizora. Nowa moda jak zwykle dotarła do nas zza oceanu, ale w przeciwieństwie do wielu innych zwyczajów zapożyczonych z zachodu, ma bardzo pozytywny wpływ na nasze życie codzienne. Nie ukrywam, że prywatnie także zaczęłam zwracać większą uwagę na to co znajduje się na moim talerzu. Wszystko za sprawą filozofii „jesteś tym, co jesz”. Na pewno o niej słyszeliście…
I o ile w domowych warunkach, we własnej kuchni możemy wyczarować praktycznie wszystko, o tyle sprawa zaczyna komplikować się w trakcie podróżowania. Jeśli lubimy nowe doświadczenia kulinarne i nie straszny nam ewentualny rozstrój żołądka, to chętnie eksperymentujemy z nietypowymi daniami. Kto jadł żabę, świnkę morską czy kabanosy z krokodyla, ten wie, że smakują jak… kurczak! Ale jakie emocje towarzyszą samej degustacji – o tym warto się przekonać osobiście 🙂
Uważam, że to właśnie lokalna kuchnia stanowi dopełnienie każdej podróży. Po powrocie z wakacji z sentymentem wspominamy odwiedzone miejsca, ale także przywołujemy smaki, jakie było nam dane odkryć po raz pierwszy i z pewnością nie ostatni. Pamiętacie zapewne mój wpis o jadalnych pamiątkach z podróży. Uważam je w dalszym ciągu za doskonały pomysł na prezent dla znajomych i samych siebie oraz sposób na walkę z PHT – wspominałam o niej tutaj.
Dziś jednak chciałabym opowiedzieć Wam o kilku kwestiach związanych z jedzeniem w samolocie. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego w powietrzu wszystko smakuje zupełnie inaczej, jak wpływa na organizm wypijany w samolocie alkohol oraz co warto zjeść na jego pokładzie, a co lepiej omijać szerokim łukiem? Przygotowałam dla Was kilka informacji, o których prawdopodobnie nie mieliście do tej pory pojęcia. Mogę się założyć, że po lekturze artykułu, zmienicie podejście do podniebnej kuchni.
Jedzenie w samolocie
Tajemnica #1
Hałas wpływa na ludzki zmysł smaku. Zajmując miejsce w samolocie w pobliżu jego silników prawdopodobnie serwowane posiłki będą nam gorzej smakować, niż siedząc w pierwszych rzędach foteli.
Tajemnica #2
Warunki panujące na pokładzie samolotu, jak ciśnienie atmosferyczne i niska wilgotność mogą poważnie osłabić doznania smakowe. Z tego powodu dania są mocniej solone, co przekłada się na zatrzymywanie wody w organizmach podróżujących. Uczucie opuchnięcia jest typowym zjawiskiem, jakie towarzyszy pasażerom samolotu.
Tajemnica #3
Piloci w samolotach jedzą zawsze dwa różne dania. Nie wynika to bynajmniej z ich upodobań kulinarnych, ale ze względów bezpieczeństwa. W razie zatrucia pokarmowego jednego z nich los pasażerów nie będzie zagrożony.
Tajemnica #4
Samolotowe posiłki zazwyczaj “pływają” w sosie. Dlaczego? Z tego samego powodu, o jakim wspominałam w #2. Antidotum na niską wilgotność i prawdopodobne wysuszenie dania jest zwyczajne zanurzenie go w sosie.
Tajemnica #5
Intensywnie pachnące dania nie są serwowane w samolotach. Powód jest banalny. Linie lotnicze wolą nie ryzykować potencjalnych nudności, jakie mogłyby zostać wywołane przez unoszące się aromaty posiłków. W razie turbulencji prawdopodobieństwo złego samopoczucia pasażerów byłoby również istotnie wyższe.
Tajemnica #6
Smak Umami, odkryty u ludzi zupełnie niedawno, to jedyny smak, na jaki nie mają wpływu czynniki atmosferyczne. Dzięki temu, na pokładzie samolotu znacznie chętniej jemy takie potrawy jak sery, mięso i warzywa, a w szczególności pomidory. Prawdziwym hitem jest sok pomidorowy, który w powietrzu w jest błędnie definiowany przez receptory smakowe i wydaje się mniej słony i gorzki, a przez to smaczniejszy. Nie powinien dziwić zatem fakt, że Krawa Mary w samolocie smakuje nam lepiej niż whisky z Colą 😉
Tajemnica #7
Wino wypijane w samolocie także smakuje podróżującym gorzej, z tego samego powodu, o którym pisałam w #6. Analogicznie dzieje się w kwestii herbaty, choć to nie z powodu smaku Umami, ale niemożności doprowadzenia wody do wrzenia ze względu na niskie ciśnienie w kabinie samolotu.
Tajemnica #8
W zależności o klasy biletu podróży pasażerowie otrzymują odmienne posiłki. Wpływ na ich smak mają nie tylko użyte składniki, ale także rodzaj naczyń i sztućców, jakie im towarzyszą. W klasie biznes nie znajdziecie plastikowych kubków i talerzy, ale prawdziwą porcelanę i szkło – niczym w ekskluzywnej restauracji.
Tajemnica #9
Warto zaufać intuicji! Jeśli zaserwowany posiłek nie przypada nam do gustu, lepiej z niego zrezygnować. Osobiście zdarza mi się kopiować zwyczaj Anthony Bourdain’a, który na pokładzie samolotu nie je niczego! Dzięki temu czuje się znacznie lepiej po wylądowaniu. Absolutnie nie można jednak zapominać o wodzie i pić ją nawet wtedy, gdy nie czujemy łaknienia.
Tajemnica #10
Za „najsmaczniejsze” linie lotnicze uważa się: KLM, Turkish Airlines, Air New Zeland oraz Qatar Airways. Ranking ten ulega nieustająco dużym zmianom, jednak z pewnością nie znajdą się w nim tanie linie lotnicze. Powód jest prosty, nie serwują one posiłków z wyjątkiem dodatkowo płatnych dań w formie instant. Raczej odradzam 😉
Podsumowując, poczucie smaku i zapachu u pasażerów w trakcie lotu można porównać do stanu przeziębienia. Słabiej działają nasze zmysły, gdyż błona śluzowa nosa ulaga wysuszeniu, a działanie kubków smakowych jest uzależnione od jej kondycji. Na zakończenie mam jeszcze informacje dla osób, które chciałaby jeszcze dokładniej zgłębić dzisiejszy temat. Polecam badania Andrei Burdack-Freitag z niemieckiego instytutu Fraunhofera, których wyniki opublikowano w roku 2010. Znajdziecie tam mnóstwo zaskakujących faktów dotyczących doznań smakowych i węchowych typowych dla lotu samolotem.
Ściskam Was stylowo,
Ania
