City Break Erywań - czyli o tym, że lepiej pojechać gdzie indziej - Stylowe Podróże | Luxury Travel Style Blog
Europa Miejsca

City Break Erywań – czyli o tym, że lepiej pojechać gdzie indziej

8 maja 2018

Maj 2018 obfituje w długie weekendy, więc nie mogło zabraknąć kolejnej wyprawy w naszym ulubionym stylu – nazwanym roboczo City Break.

Perła Kaukazu, spacerowa stolica Europy, wisienka na torcie upieczonym przez Azję i Europę – takie fantazyjne opisy można znaleźć szukając bliższych informacji o stolicy Armenii.

Niestety mają one bardzo niewiele wspólnego z rzeczywistością. Zacznę jednak od początku…

Pomysł na wyjazd do Armenii na klasyczny city break – czyli wtedy kiedy nie ma czasu na dłuższy urlop 😉 – zrodził się w naszych głowach stosunkowo niedawno. Szukając atrakcyjnej lokalizacji na przedłużony, majowy weekend stwierdziliśmy, że Erywań spełnia wszystkie stawiane wymogi:

  • jest położony w miarę blisko – lot z Warszawy trwa około 3,5 godziny
  • nie ryzykujemy stania w korkach i przeciskania się przez tłumy turystów, jak w przypadku innych popularnych europejskich stolic
  • odpowiada nam miejscowa kuchnia
  • przy odrobinie szczęścia pogoda także powinna nam sprzyjać
  • i najważniejsze – jeszcze nas tam nie było!

 

City Break Erywań – czyli o tym, że lepiej pojechać gdzie indziej

Kolejnym argumentem, jaki przemawiał za odwiedzeniem Erywania, był fakt, że zarówno wizyta w jego „siostrzanych” miastach, czyli Bukareszcie oraz Belgradzie była stosunkowo udana. Niepokojem napawać mógł jedynie fakt, że bieżąca sytuacja polityczna w Armenii, związana z protestami obywateli i „aksamitną rewolucją”, nadal pozostawała niestabilna. Niemniej jednak w dniu wyjazdu wszystko wskazywało na to, że idzie ku normalizacji stosunków wewnątrz kraju. Zatem pojechaliśmy…

Pierwsze wrażenia tuż po wylądowaniu w stolicy Armenii były zupełnie typowe. Lotnisko jak to lotnisko – poprawne, bez fajerwerków, ale przede wszystkim schludne i dobrze zorganizowane. Nie ma problemu z zamówieniem taksówki, która do centrum miasta zawozi nas po niespełna 25 minutach. Stawka za kurs atrakcyjna, gdyż wynosi około 10 euro. Nikt nie próbuje nas oszukać, naciągnąć na dodatkowe opłaty, o czym często można przeczytać w sieci. Erywań wydaje się być bezpieczny i swojski.

 

Wydaje mi się, że także zainteresuje Cię tekst Belgrad – co warto zobaczyć w największym mieście Serbii?

 

Hotel, jaki wybraliśmy, także spełnia wszystkie wymogi. Zazwyczaj zatrzymujemy się w sieci Hilton, gdyż możemy liczyć na dodatkowe benefity, będąc złotymi klientami. Tak było i tym razem. Obsługa hotelu na medal – miła, uczynna i mówiąca po angielsku, co jak się później okaże nie jest w Armenii tak oczywiste. Nie ma się naprawdę do czego przyczepić, więc jesteśmy zadowoleni. Zatem jeśli dzisiejszy tekst miałby być utrzymany w „słodko-pierdzącym” klimacie, to właśnie teraz powinien się skończyć…

 

City Break Erywań – czyli o tym, że lepiej pojechać gdzie indziej 

Z pewnością kilku osobom mogę się trochę narazić, ale według mnie Erywań nie jest miastem, jakie warte jest odwiedzenia. Myśląc o stolicy Armenii w głowie mam w głowie jedno słowo: NUDA! Niestety nie znajdziemy tu imponujących budynków czy zapierających dech w piersiach widoków. Atrakcje, o których wspomina większość przewodników, jak Plac Republiki, słynne Kaskady czy Matenadaram są po prostu przeciętne. Nie będę im nawet przyznawać gwiazdek, bo to po prostu nie ma sensu.

Erywań jest stosunkowo „zwartym” miastem. Można go śmiało obejść na piechotę. My robimy to w ciągu jednego dnia, ale nie do końca z własnego wyboru. W Erywaniu ma bowiem miejsce kolejna odsłona „aksamitnej” rewolucji – mieszkańcy miasta blokują ulice, nie jeżdżą taksówki, nie działa komunikacja miejska – w tym metro, a co za tym idzie jedynym środkiem transportu są własne nogi. Na szczęście na ulicach Erywania nie czuć nerwowej atmosfery, która bardziej przypomina majówkowy piknik niż obywatelski protest.

Przymusowo spacerując po Erywaniu, możemy wnikliwie obejrzeć i ocenić miasto. To, co rzuca się w oczy, to bardzo skromne, postkomunistyczne i niestety niszczejące budynki. Nie znajdziecie tu zbyt wielu ciekawych kawiarni, restauracji czy sklepów znanych światowych marek. 

Wyjątkiem, wybijającym się na szarym, architektonicznym tle wydają się być jedynie parki – Park Zakochanych oraz centralnie usytuowany, „miejski kompleks rekreacyjny” położony przy Placu Francuskim z fontannami i restauracjami na świeżym powietrzu. To jednak koniec. Stolica Erywania nie oferuje jednak niczego więcej. Miasto odrobinę zyskuje po zmroku, kiedy rozświetlone zostaje poprzez latarnie i po prostu wszystkiego nie widać tak wyraźnie, jak w dzień…

 

City Break Erywań – czyli o tym, że lepiej pojechać gdzie indziej 

Nie chciałabym dłużej marudzić, wiec na zakończenie powinnam wspomnieć o kilku plusach, wynikających z odwiedzenia Erywania. Zaznaczam jednak, że nie mają one wpływu na całościowa ocenę stolicy Armenii, którą oznaczam zaledwie dwiema stylowymi gwiazdkami.
– Erywań (bez rewelacji)

Główne zalety Erywania to:

  • niskie ceny w kawiarniach i restauracjach – wystawny obiad dla dwóch osób to koszt ok. 100zł – polecam odwiedzić restaurację Tavern Yerevan, w której spróbować można specjałów kuchni ormiańskiej oraz malowniczo położoną na wzgórzu z widokiem na miasto Cascade Royal Restaurant&Lounge.
  • lokalna kuchnia jest interesująca – stanowi mix kulinarny Turcji i krajów Arabskich. Warto spróbować grillowanych warzyw (moje ulubione to bakłażany) – faszerowanych rozmaitymi pastami, sałatka Tabuleh z kaszą bulgur i mnóstwem pietruszki oraz dań mięsnych jak kebab – zupełnie inny niż znany nam w Polsce.

  • Popularne są także dolma, czyli mini-gołąbki zawinięte w liście winogron, ale według mnie smaczniejsze zjecie w Grecji.

  • jeśli nie znacie języka angielskiego, ale mówicie choć trochę po rosyjsku, to nie będziecie mieli żadnych kłopotów z komunikacją
  • baza hotelowa jest dosyć ograniczona (to miejsce sprzyjające backpackers’om), ale dobre hotele pięciogwiazdkowe, zlokalizowane w stolicy, w niczym nie odbiegają od standardów światowych
  • Erywań leży blisko granicy z Iranem oraz Gruzją, więc wyprawę do Armenii można odbyć przy okazji wizyty w tych krajach. Celowo nie wspominam o Turcji, gdyż ze względów politycznych i dawnego konfliktu, granica jest zamknięta i nie ma możliwości wjazdu na jej teren z Armenii.

P.S. Pobyt w Erywaniu może umilić degustacja koniaku Ararat, z którego słynie cały kraj. Według Ormian koniak dał im Noe, sadząc winorośl na zboczach Araratu 😉 Ja niestety nie jestem fanką mocnych alkoholi, więc nawet to nie pomogło.

Ściskam Was stylowo i zapraszam do naszego Klubu,

Ania

Klub Stylowych Podróżników

Poczekaj sekundkę!

Dziękuję! Sprawdź teraz pocztę e-mail i potwierdź subskrypcję 🙂

 

 

ZapiszZapiszZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

0 0 votes
Ocena artykułu
Subskrybuj!
Powiadom o
guest
0 komentarze
Inline Feedbacks
View all comments
0
Chcesz skomentować?x